23:17



Pytaliśmy kierowcy jakieś trzynaście razy, zanim się okazało, że to już Slite. Wysadził nas po ciemku na pustej ulicy w środku portowo-fabrycznego miasta.

W końcu pojawił się człowiek – jakiś koleś w okularach o kręconych włosach. No to pytamy:

„– Excuse me, where is the campsite here?”

Na to on odwrócił wzrok, skulił się, jak przed ciosem, i mówi:

„– Wait, I must think, wait...”

Podpowiadamy: w tę stronę, czy może w tamtą? A on przykłada ręce do głowy, jakby robił elektrowstrząsy i, pochylony, dalej swoje:

„– No, no, wait, I must think... I must think, please, wait a moment...”

To trwało chyba z minutę. W końcu wskazał w prawo i powiedział, że to chyba tamtędy, ale nie jest do końca pewien...

Ciekawe, po ile w Szwecji chodzi koks?

Nieważne – znaleźliśmy jakoś kemping i rozłożyliśmy właśnie namiot. Plan jest taki: ponieważ recepcja już zamknięta, nie będziemy się w ogóle rejestrować, tylko znikniemy jutro bez płacenia. Dam znać, jak nam poszło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz