W Visby trafiliśmy na sam środek Tygodnia Średniowiecza (2-9 VIII 2009). Tego dnia nie było co prawda turnieju rycerskiego, ale miasto i tak wyglądało jak z innego świata! Na czas festiwalu mieszkańcy przebierają się w tuniki albo suknie i przywiązują do pasów sakwy. Chodzą tak na co dzień, nierzadko całymi rodzinami, i robią zakupy na straganach przyjezdnych handlarzy. Oczywiście, najpierw muszą skorzystać z bankomatu.
Są też grajkowie, a jakże! Siedzieli u stóp murów, gdy czekaliśmy na dworcu autobusowym, i grali na bębnach i piszczałkach przeboje Backstreet Boys.
Visby wygląda klimatycznie choćby dlatego, że nazwy sklepów i kawiarń pisane są powykręcaną, gotycką czcionką. No, może jedynie „Bolaget” wyłamuje się z tego schematu.
Dobrze, że zdążyliśmy przed zamknięciem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz