Zaczęliśmy od skompletowania specjalistycznego
sprzętu, niezbędnego do podróżowania w tak ekstremalnych warunkach. Były to:
ubranie termoizolacyjne (czyli po prostu zimowe kurtki), zapalniczka, kompas,
buty z rakietami i, przede wszystkim, duży zapas kawy. Umówiliśmy się na
Warszawie Zachodniej o 6:45, ale Hapi oczywiście zaspał, więc spotkaliśmy się
dopiero w Centrum. No cóż, najważniejsze, że mieliśmy flagę i kij. Ledwo
zajęliśmy miejsca, pociąg stęknął i ruszył ciężko przed siebie. Ekspedycja się
rozpoczęła!