Dzień 10, 11:51


Gorące poranki to na Gotlandii norma.

Szkoda, bo ich nie znoszę.

Słońce grzeje jeszcze zanim wzejdzie, więc w namiocie nie sposób wytrzymać. Dlatego też opuściłem saunę i poszedłem na spacer do stacji benzynowej. Po kawę, oczywiście.

Swoją drogą, czy opowiadałem o naszym namiocie? Na imię ma Parachute, rozkłada się w dwie sekundy i wygląda o wiele lepiej, niż wszystkie inne namioty świata razem wzięte!

No dobra, tak naprawdę, to nie jest nasz namiot.

Należał kiedyś do Pentagonu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz