Godzina W. Baczność!
Asia i Arek wskazali nam drogę do namiotu polskich rycerzy, którzy rozbili się w obrębie miasta. Flagi wywiesić nie zdążyliśmy, ale warto było tu przyjść, żeby zobaczyć ustawione w rzędy włócznie, napięte cięciwy łuków i barwne stroje z epoki. Misję uznajemy za wykonaną. Część rozrywkowa – wieczorem.
Wieczór
„– Sorry guys, but it looks like you’re not living at this campsite.
– Offcourse we are!
– OK, but it’s an parking place at family camping...
You shouldn’t drink vodka here.”
Wygonili nas, nie do wiary! W Kneippbyn między polami kempingowymi jeździ Melexem ochrona. Przysiedliśmy z flaszką „Wyborowej” na murku przy parkingu – na widoku, aby każdy, kto zechce, mógł się dołączyć. Jak by nie patrzeć, wznosimy toast za Powstańców! Niestety, wygląda na to, że mieszkańcom Skandynawii brakuje słowiańskiej fantazji... A szkoda, bo na przełomie XVI i XVII stulecia mieliśmy wspólnego władcę.
W każdym razie, Szwedzi – niezależnie od wieku – świetnie mówią po angielsku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz